Ludowa wizja świata jest wyrazem niewyczerpanej, uniwersalnej dążności do nadania wszystkim zjawiskom sensu, do odnalezienia formuły tłumaczącej powstanie świata, ludzi i wszelkich istnień; jest wyrazem głębokiej potrzeby zrozumienia istoty otaczającej człowieka rzeczywistości. Wizja kosmosu i przyrody pozostająca w nierozerwalnym związku z systemem wartości, z ethosem ludności wiejskiej, odsłania podstawy ludowej filozofii życia.
[...]
Posiadanie przez społeczności chłopskie własnej oryginalnej wersji powstania świata nie było przez długie lata sprawą oczywistą i bezsporną, chociaż już od połowy XIX stulecia badacze znali mit opowiadany przez mieszkańców wsi w różnych krajach słowiańskich. Traktowano go jednak jako naiwną legendę o powstaniu ziemi. Zapisywano nie podejrzewając nawet, że kryje się za nim głęboka wiedza świecie. Zapoznajmy się z jedną z wersji tego mitu, pochodzącą ze środkowej Polski:
Przed stworzeniem świata nie było nic, tylko niebo i morze. Bóg pływał po morzu w łódce i napotkał ogromną i gęstą pianę, w tej pianie mieszkał djabeł. Kto żeś ty? - zapytał Bóg. - Weź mnie do siebie do łódki, to ci powiem - odpowiedział czart. - No chodź - rzekł Bóg, a zarazem usłyszał - Ja jestem czart - odpowiedź wchodzącego. Milcząc płynęli.
Djabeł zaczął mówić. - Dobrze by było, gdyby miejsce na którym płyniemy, było twarde. - Będzie - rzekł Bóg - zejdź na dół w morze i przynieś mi ziemi garść, mówiąc, że niesiesz w mojem imieniu, przynieś, uczynię z tego piasku ziemię. Djabeł poszedł, nabrał piasku w garrście mówiąc - Biorę cię w imieniu mojem. Gdy wyszedł na wierzch, nie zostało ani ziarnka piasku. Poszedł drugi raz mówiąc - Biorę cię w imieniu Jego. Gdy wrócił, zostało mu trochę piasku za pazurami. Bóg wziął ten piasek, posypał na wodę i stała się z niego ziemia, ale tylko tak duża, aby mogli się obaj wygodnie położyć. Położyli się tedy, Bóg ku wschodowi, djabeł ku zachodowi. Gdy djabłu się zdawało, że Bóg usnął, zaczął go spychać, aby wpadł do morza i aby utonął i zginął. Ale nadaremnie, ziemi pod Bogiem przybywało i rozszerzała się daleko ku wschodowi. Widząc to czart jął pomykać ku zachodowi, dalej ku południowi i północy a przez to ziemia rozszerzyła się w różne strony. Bóg obudziwszy się wstał i poszedł na niebiosy. Czart pobiegł za nim, wtedy Bóg skinął, pioruny zaczęły uderzać, błyskawice zabłysły i djabeł strącony został w przepaść.
[...]
Początkowo przypuszczano, że mit rozpowszechniony został w średniowieczu przez społeczno-religijny ruch bogomiłów, szczególnie aktywnie działających na terenie Bułgarii. Hipoteza opierała się na pewnym podobieństwie istniejącym między mitem ludowym i koncepcją kosmogoniczną głoszoną przez ten odłam chrześcijaństwa. Bogomiłowie wierzyli bowiem, że Chrystus i Szatan byli braćmi. Szatan pierworodnym, Chrystus zaś drugi synem Boga. Cały świat materialny miał zostać stworzony przez Szatana. W związku z tym wszelkie panujące na ziemi zło uznali bogomiłowie za jego dzieło i konsekwentnie rezygnowali z dób doczesnych, występowali przeciw własności prywatnej, władzy zarówno świeckiej, jak i duchownej, zakonom i kultowi.
[...]
Dość szybko wysunięto kolejną hipotezę. Tym razem kolebką mitu miała być Azja środkowa, skąd migrujące przed tysiącami lat ludy przeniosły go na inne obszary, nawet za ocean, do Ameryki, gdzie w końcu minionego stulecia, zupełnie niespodziewanie, stwierdzono istnienie podobnych mitów wśród plemion indiańskich. Brak dostatecznych argumentów za którymkolwiek z tych przypuszczeń szybko zniechęcił badaczy i problem mitu zniknął na kilka dziesięcioleci z pola ich zainteresowań. Dziś, dzięki wieloletnim badaniom etnologicznym i religioznawczym, wiemy, że zasadniczy motyw mitu - stworzenia świata przez dwa przeciwstawne bóstwa - znany jest także na innych kontynentach. Należy on do grupy wątków mitologicznych dość powszechnie pojawiających się w kulturze ludzkiej.
[...]
Struktura mitu powinna ujawnić nam jego znaczenie ukryte za symbolicznym językiem. W tym celu zaś niezbędna jest analiza występujących w nim postaci, ich charakteru i związków między nimi zachodzących. Prostota, można by rzec sterylność myślowa mitu słowiańskiego, wymaga sięgnięcia do innych wierzeń, podań i legend ludowych, gdyż pojawiające się w nim postacie były najczęściej pojmowane przez społeczności chłopskie w sposób zasadniczo odmienny od naszych o nich wyobrażeń. Co więcej, postacie te - w naszym wypadku Bóg i Diabeł - chociaż przejęte z religii chrześcijańskiej - zostały potraktowane przez myśl ludową dość dobrowolnie, uległy licznym przekształceniom i deformacjom. [...]
Opozycję Boga i Diabła, a tym samym nieba i morza, w sposób bardziej ogólny wyraża przeciwstawienie: ogień - woda. Tę podstawową symbolikę mitu odnajdujemy również w rosyjskim powiedzeniu ludowym, że świat powstał z cara - ognia i carycy - wody. Co ciekawsze, obu żywiołom przypisana jest tu płeć. Początkową sytuację mityczną można więc zapisać w schematycznej postaci:
Bóg - niebo - ogień - męskie
Diabeł - morze - woda - żeńskie
Tych kilka uwag wskazuje niedwuznacznie, że symbolika bohaterów mitu wybiera znacznie poza tę, którą implikują ich chrześcijańskie nazwy. [...]
Nominalnie rzecz biorąc Bóg był dla ludu oczywiście bogiem chrześcijańskim. Nie przeszkadzało to skojarzyć, a nawet utożsamić go z niebem i ogniem. Nieraz bardzo trudno stwierdzić z całą pewnością, z którym z nich mamy w danej chwili do czynienia. Niebo, a ściślej mówiąc sklepienie niebieskie, wyobrażano sobie jako nakrywającą ziemię kopułę. Dopiero poza nią umiejscawiano siedzibę Boga - prawdziwe niebo. O jego naturze mówią pośrednio wierzenia, że błyskawice i wszelkie inne ogniste zjawiska na nieboskłonie (czasem także gwiazdy) są niczym innym, jak pęknięciami w kopule niebieskiej, poprzez które dostrzec można prawdziwe, ogniste niebo. Również słońce, zwane ogniskiem niebieskim, bożym ogniskiem lub ogniem niebieskim, uważano za otwór w kopule. Gdy dodamy, że nazywano je też okiem, a nawet twarzą Boga (co znalazło wyraz w zakazie pokazywania słońca palcem, by nie wykuć Bogu oczu), widzimy wyraźnie brak granicy między niebem, Bogiem i słońcem. Ich wspólnym i najważniejszym przejawem jest ognistość.
W przeciwieństwie do Boga, o którym istniało stosunkowo mało wierzeń, postać Diabła pojawia się w nich nadzwyczaj często. Nie będzie wielkiej przesady, jeśli powiemy, że diabły - występujące w dziesiątkach wcieleń: od złowrogiego kusiciela począwszy, a na głupawym niedorajdzie kończąc - należały do najpopularniejszych postaci legend, podań, bajek i gadek ludowych. Pamiętać jednak trzeba, że bardzo często nazwą tą określano wszystkie istoty nadprzyrodzone, wszelkie duchy, duszki i demony, nie mające miejsca w ramach oficjalnie wyznawanej religii, a tak gęsto zamieszkujące wyobraźnię ludu. [...]
Symbolika samego Diabła mitycznego jest wystarczająco skomplikowana. Nie jest on postacią jednorodną i w zależności od sytuacji oraz odgrywanej roli ukazuje różne swoje oblicza. Posiada jednak kilka cech decydujących o zasadniczych rysach jego postaci.
W micie Diabeł pojawia się jako istota akwatyczna (wodna). Powstaje, czy przynajmniej wyłania się z piany morskiej; on też nurkuje w poszukiwaniu piasku. Akwatyczny charakter Diabła dość jednoznacznie oznajmia białoruska wersja mitu, nazywając go "Smokiem".
W tym miejscu wkraczamy w typowy dla wierzeń ludowych gąszcz wszechzwiązków. Dla wyjaśnienia przyczyn utożsamienia Diabła ze Smokiem niezbędna jest dłuższa dygresja na temat tej ostatniej istoty, doskonale znanej dzięki średniowiecznej legendzie o smoku wawelskim. Jego legendarny wizerunek odpowiada w zasadzie wyobrażeniom ludowym przełomu XIX i XX wieku.
Smoki znano nie tylko w Polsce. Pod taką samą nazwą występowały również o Czechów i ludności ruskiej. U Słowian południowych nazywano je chała, łamja (lamia) ała (ala) lub ażdaha. Podobieństwo jednych i drugich nie ulega wątpliwości. Na przykład łamja był to potwór rodzaju żeńskiego o wyglądzie wielkiego gada, posiadający psią głowę z kłami i łapy z ostrymi pazurami. Pysk łamji miał być tak wielki, że mogła połknąć człowieka lub zwierzę. Często przypisywano jej kilka (trzy lub dziewięć) głów. Miała ponadto skrzydła z błony i ciało pokryte łuskami. Wszystkie wymienione istoty, mimo różnych nazw, charakteryzowały się bardzo podobnymi, a często identycznymi cechami i dla ułatwienia używać będziemy dalej tylko nazwy smok. Także pochodzenie smoków jest zasadniczo jednakowe w całej Słowiańszczyźnie. Powstają zwykle z węży (oraz żmij z nimi utożsamianych, a sporadycznie nawet z jaszczurek), którym wyrasta kilka głów oraz skrzydła, jeżeli przez określony czas nie widzą człowieka i nie słyszą ludzkiego głosu. Zanotowane w południowej Polsce wierzenie przypisuje także żabom możliwość metamorfozy [...].
Smoki zamieszkiwały jeziora, rzeki, morza, mogły przebywać na bagnach i w chmurach, z którymi je niejednokrotnie utożsamiano. Były niebezpieczne dla ludzi, przede wszystkim ze względu na posiadaną zdolność "zamykania" - pochłaniania i magazynowania w sobie - wody. Dzięki temu mogły wywoływać grożące powodzią ulewy bądź powodować susze. Przypisywano im też sprowadzenie gradów i wichur, niszczenie pól i pożeranie kwitnących zbóż.
Skojarzenie Diabła ze smokiem może oznaczać posiadanie przez obu jednakowych lub podobnych cech, ale równie prawdopodobne jest wyjaśnienie znacznie bardziej prozaiczne, nie wymagające odwoływania się do jakichkolwiek ukrytych znaczeń. Słowo "smok" mogło zostać użyte jako synonim złowrogiego potwora, a przydanie Diabłu tego epitetu pozostaje w zgodzie nawet z naszymi odczuciami w stosunku do tej mitycznej postaci. Stanowisko takie jest w pełni uzasadnione, ale budzi niepokój: czy nie upraszczamy i nie infantylizujemy w ten sposób skojarzeń i wyobrażeń, których sami nie jesteśmy zdolni zrozumieć, które jawią się nam jako proste, nic nie znaczące przypadki lub pozbawione sensu chaotyczne zbitki?
[...]
Przypomnijmy, że mit kończy się strąceniem Diabła - istoty akwatycznej w podziemia. Społeczności chłopskie wiedziały jednak, a świadczy o tym wiele zapisów etnograficznych, że Diabeł nie tylko został strącony, ale i przykuty łańcuchem do słupa we wnętrzu ziemi. Łańcuch jest przez cały rok rozkuwany przez samego Diabła lub jego pomocników, albo sam się rozrywa, a gdy już tylko jedno ogniwo dzieli Diabła od wolności, zrasta się ponownie. Dzieje się tak zawsze w okresie świąt wielkanocnych; scalenie łańcucha było uważane za warunek trwania świata. Gdy Diabeł się wyswobodzi, wznowione zostanie między nim a Bogiem walka zwiastująca koniec świata. Ziemię zaleje woda i spali ogień. Ten obraz kataklizmu kosmicznego nawiązuje wyraźnie do dwóch podstawowych elementów konstytucyjnych świata - dwóch żywiołów reprezentowanych przez bóstwa stwórcze.
W rozrywającym się i zrastającym łańcuchu widzieć można symbolicznie przedstawienie cyklu wegetacyjnego ziemi. Krytyczny moment nie przypadkowo zbiegał się ze świętami wielkanocnymi. Zapoczątkowywały one w życiu społeczności chłopskich nowy rok gospodarczy. Wiosnę, jak każdy inny przełomowy okres w roku, cechowało pewne niebezpieczeństwo. Przebudzenie się przyrody do życia nie było bowiem pewne i oczywiste, gdyż równie dobrze Diabeł mógł któregoś roku zerwać się z łańcucha. Skłania to do przypuszczenia, że ludzie oczekiwali jakiegoś znaku unaoczniającego im radosną nowinę, znaku świadczącego, iż niebezpieczeństwo w tym roku minęło, a groźba kataklizmu została odsunięta. / Znakiem tym było pierwsze uderzenie pioruna, pierwszy usłyszany grzmot.
[ŹRÓDŁO: Tomiccy Joanna i Ryszard, Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka, Warszawa 1975]
Ciekawe..
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia !
Bóg i Djabeł jako siła stwórcza :) ciekawe :)
OdpowiedzUsuńNie przekonuje mnie forma takich poszatkowanych fragmentów, ale rozumiem, że na przeszkodzie do zamieszczenia całości stanęły prawa autorskie.
OdpowiedzUsuńZapewne gdybym pominęła wielokropki w nawiasach, to nawet by nikt nie zauważył, że to forma poszatkowana... ;-)
UsuńI w tym tkwi problem - tworzy już inna narracja ;)
UsuńBardzo interesujące, zwłaszcza, że wiedza na temat wierzeń Słowian wśród ludzi wydaje mi się dosyć nikła; chętnie przeczytałbym coś więcej na ten temat :)
OdpowiedzUsuńPolecam sięgnąć do książki Tomickich oraz np. do "Religii Słowian" A. Szyjewskiego :) Osobiście bardziej mnie kręcą klimaty szamanistyczne, dlatego nie brałam sobie fakultetu ze Słowian, może następnym razem, to będę mogła więcej zarekomendować...
UsuńWiększość jest poprawna. Poza drobnym nie domówieniem. W wyniku chrystianizacji zastąpiono wiele nazw. Perun (wśród Polan Łado)zmieniono na Bóg, a Diabeł to Weles/Wolos. Nyja - Żmyj czyli wspomniany wcześniej smok. Tak naprawdę początki chrześcijaństwa wyglądały tak że dalej wierzono w to samo bóstwo, lecz tylko nazwę zmieniono, po czym stopniowo odrzucano stare wierzenie nazywając je legendami, baśniami lub mitami.
OdpowiedzUsuńDzięki za uzupełnienie, faktycznie. :)
UsuńSwoją drogą, z tym utożsamianiem to chyba też różnie bywa, bo spotkałam się z wersją, że Żmij miał być też hipostazą Welesa, bodajże jako Żmij Ognisty strzegący Ognistej Rzeki, pan podziemi, wężowy król strzegący podziemnych skarbów itd.
Niedomówieniem. Rzeczowniki odczasownikowe piszemy z cząstką NIE łącznie ;)
OdpowiedzUsuńTo jest cytat z książki. Nie mam prawa poprawiać tego tekstu. W tamtych latach cząstka 'nie' pisana osobno była uznawana za poprawną, proszę zauważyć...
UsuńAleż chodzi mi o zawartość postu Naq. Ani trochę nie wygląda to na cytat, a jeśli nim jednak jest, no to go nie oznaczono
UsuńJeśli już wchodzimy w szczegóły techniczne, znalazłam literówkę w 4 linijce od góry - rzeczywistość, a powinno być rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za przeczytanie pierwszych czterech linijek, już poprawię :D
UsuńPodoba mi się tu... będę zatem częstym gościem. Pozdrawiam - avalon
OdpowiedzUsuńCiekawe. Prawda jest taka,że marna jest wiedza ludzi o wierzeniach Słowian. A szkoda
OdpowiedzUsuń